środa, 31 marca 2010

Skąd się biorą bąbelki w szampanie?

Nie z dwutlenku węgla, lecz z brudu.
W idealnie gładkim i czystym kieliszku cząsteczki dwutlenku węgla wyparowałaby niezauważalnie. Przez długi czas zakładano, że to drobne niedoskonałości szkła umożliwiają formowanie się bąbelków. Jednak nowe techniki fotograficzne udowodniły, że zadraśnięcia i bruzdy są zbyt małe, aby bąbelki mogły się do nich przyczepić. Przyczyną powstawania bąbelków są mikroskopijne drobinki pyłu i kurzu w kieliszku . Innymi słowy brud, kurz, kłaczki znajdujące się w kieliszku są jądrami kondensacji dla rozpuszczonego dwutlenku węgla. A jeszcze innymi słowy - gospodarze częstujący gości szampanem niech zrobią wszystko, by się jak najmniej rumienić ze wstydu za brudne kieliszki.


*Ostatnie słowa Czechowa brzmiały: "Dawno nie piłem szampana".
** Niemiecka etykieta lekarska wymaga, by w sytuacji beznadziejnego przypadku lekarz zaproponował pacjentowi kieliszek szampana.
*** Według Moët et Chandon, jednego z największych producentów szampana, przeciętnie w butelce szampana znajduje się 250 mln bąbelków.

11 komentarzy:

  1. No, no!
    A tak na marginesie - miałam kiedyś okazję pić takiego prawdziwego szampana z Szampanii... Cierpki był! Jak ocet. I dawać coś takiego na pociechę chorym? Tylko Niemcy mogli coś takiego wymyślić! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To od razu wyjaśnia dlaczego wódka nie ma bąbelków. Bo jest CZYSTA. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Mauro, ale szampany są też słodkie, może nie tak luksusowe jak ocet, dlatego można je z powodzeniem podać śmiertelnie chorym. Czyli na dobrą sprawę, każdemu z nas. Chorym na życie:)
    @Portier
    :D, ileż to zjawisk można wyjaśnić przy okazji szampana, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas pod sklepem monopolowym też często cytuje się Czechowa ;) Znaczy jest kultura w narodzie :))

    OdpowiedzUsuń
  5. @Portier,
    Zawsze tak uważałam. Kultura jest i była zawsze. Jej jakość jedynie pozostawia wiele do życzenia. Ale co tam, jesteśmy - jako naród przetrącony niełatwą historią - dopiero na dorobku:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra! Przyznaję się! Uwielbiam brud :) ten z szampana! Jestem brudaską roku! Jestem brudna i kocham ten brud!!!!!! :) I dziś zamierzam go pić! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubie szampana. Chociaż takiego prawdziwego, piłam tylko raz:)

    OdpowiedzUsuń
  8. a zdarza się, że czasem piję, najczęściej jednak na degustacjach, kiedyś się lubowałam namiętnie w zwiedzaniu winnic i niektórzy jeszcze o mnie pamiętają... a w tym roku planuję odwiedzić winnice w Tyrolu... i jeszcze w Hiszpanii i Francji, ale, to będzie niestety uzależnione już od trasy koncertowej... aaaa jednak z gazowanych winek to lubię prosecco, inna bajka, bo lekko gazowane i w upał... rewelacja :)

    a nigdy nie liczyłam tych pęcherzyków, trudno utrzymać równowagę w pewnym momencie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. TEż lubię ten brudzik. Szkoda, że nie dane mi było skosztować prawdziwego szampana.

    OdpowiedzUsuń
  10. @MałaMi,
    Bo to fajnie Brudasem Roku być:)
    @Nivejko,
    Chyba niewielu ludzi go nie lubi...:)
    @Margo,
    Prawdziwa Królowa Winnic z Ciebie:)
    @Mota
    Zapewne jeszcze nadrobisz tę gustowną cierpkość:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. E tam, są lepsi ode mnie, nie mam niestety tyle czasu...

    OdpowiedzUsuń