Chmura dziewiąta to cumulonimbus, znana jako potężna, złowroga chmura burzowa.
Znajduje się na dole skali MAC, ponieważ jedna taka chmura potrafi objąć niemal cały zakres wysokości - od kilkuset metrów do granicy stratosfery (około 15 000 metrów).
Nie wiadomo, skąd się wzięło określenie chmura dziewiąta*.
Odnotowano chmury siódmą, ósmą i trzydziestą dziewiątą, zatem można przypuszczać, że na określenie chmura dziewiąta zdecydowano się dlatego, że liczba ta uważana jest za szczęśliwą.
Słów kilka o Międzynarodowym atlasie chmur. Ujrzał on światło dzienne w 1896 roku. Był rezultatem międzynarodowej konferencji, na której Komisja ds. Chmur miała opracować system nazywania i identyfikowania chmur.
Dziesięć rodzajów chmur wywodzi się z pionierskiej pracy Luke'a Howarda, angielskiego chemika. Jego inspiracją zaś były anomalie pogodowe, których doświadczył w dzieciństwie. Z kolei praca Howarda zainspirowała takich pejzażystów, jak John Constable, J.M. Turner czy Caspar David Friedrich. Sam Goethe poświęcił Howardowi cztery wiersze i uważał tego skromnego, angielskiego kwakra za "ojca chrzestnego chmur".
Z tego wysnuwa się wniosek, może dość banalny, że nic w przyrodzie nie tylko nie ginie, ale niemal każdy każdego inspiruje, nawet jeśli o tym nie wie.
Chmury są skupiskami maleńkich kropli wody lub kryształków lodu zawieszonych w atmosferze. Powstają one w wyniku kondensacji pary wodnej wokół jeszcze drobniejszych cząsteczek, np. dymu lub soli - tzw. jąder kondensacji.
Jedynymi chmurami utworzonymi wyłącznie z kryształków lodu są pierzaste cirrusy.
Mają one ważny wkład w regulację temperatury Ziemi.
I to one właśnie tworzą się wokół śladów wysoko latających samolotów odrzutowych.
Ciekawostka:
Kiedy po 11 września 2001 roku wstrzymano ruch lotniczy, w ciągu następnych 48 godzin dobowe wahania temperatury nad USA wzrosły o 3 st. C, gdyż skurczyła się powłoka ochronna cirrusów - nocą, w przestrzeń kosmiczną uciekało więcej ciepła, a w dzień do powierzchni Ziemi docierało więcej światła słonecznego.*W języku angielskim cloud nine (chmura dziewiąta) oznacza stan szczęśliwości, znane nam jako "siódme niebo".
Ja dziś jestem skupiskiem maleńkich kropli wody... Taki nastrój... ale nazwa ładna :)
OdpowiedzUsuń3przytule dla Ciebie dziś, Mała Mi:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie tu u Ciebie po przemeblowaniu i malowaniu...
Piętnaście tysięcy metrów chmury burzowej... Skąd ludzie biorą siły by to przegonić..?
A dzień dobry:-)
OdpowiedzUsuńA tak, wiosenne porządki zaprowadziłam, myszy przegoniłam, nowe zapachy przywołałam i voila: jak królik z kapelusza wyskoczył temat chmur, co niebo przysłaniają dobrym ludziom.
To arcyciekawe :))))) Bardzo!
OdpowiedzUsuńArcymiło mi Mauro, ale jak dobrze wiesz, nudnych tematów tu jak na lekarstwo:-D
OdpowiedzUsuńInteresujące.
OdpowiedzUsuńMyślałam że zabłądziłam, a tu tylko prace porządkowe:D
idę oglądać moje chmury :)
OdpowiedzUsuńmiłego weekendu :)
Nivejko,
OdpowiedzUsuńprace porządkowe muszą być, inaczej ta wiosna nigdy nie przyjdzie:)
Margo,
Miłego i dla Ciebie:)
Anglicy używają zarówno zwrotu "chmura dziewiąta" jak i "siódme niebo". Wygląda na to, że są szczęśliwi dwa razy częściej...
OdpowiedzUsuńChmury wyglądają pięknie także...od góry. Lubię je podziwiać w czasie lotów, ale najbardziej lubię żyć "z głową w chmurach" ;)
Teraz już wiem, skąd oni mają taki dystans (dandyzm?) do świata:-)
OdpowiedzUsuńPodwójnie szczęśliwi, szczęśliwcy.
PS. Życie w chmurach jest zdecydowanie o wiele ciekawsze niż życie na Ziemi...
:)) Uwielbiam cumulonimbusy i tęsknię za letnimi burzami:)
OdpowiedzUsuńTo ja błysnę wiedzą bo dziś dziecko pytało o chmury ;D I będę dumna jak paw!
OdpowiedzUsuń