środa, 30 marca 2011

Gdzie szukać ozonu?

Odkrył go  w roku 1840 niemiecki chemik Christian Schönbein, podczas badania dziwnej woni wokół sprzętu elektrycznego. Znalazł go, opisał jako O3 i nazwał go po grecku "wąchać" (ozein).
Ozonem interesowali się lekarze ogarnięci dość szczególną obsesją miazmatycznej teorii chorób, według której zły stan zdrowia miał wynikać z tzw. złego powietrza. Sądzili oni, że ozon ma moc oczyszczającą płuca ze szkodliwego wyziewu i że najłatwiej można znaleźć go nad morzem.
Otóż: nie można.
Orzeźwiający i słony zapach morskiej bryzy nie ma żadnego związku z ozonem - niestabilnym i niebezpiecznym gazem.
Wokół kuracji ozonowych, hoteli ozonowych powstał duży przemysł w XIX wieku, choć w  jeszcze w XX wieku angielskie miasto Blackpool szczyciło się "najzdrowszym ozonem w Wielkiej Brytanii".
Każdy kto był nad morzem lub tam mieszka wie, że wybrzeże morskie nie pachnie ozonem, co najwyżej i w najlepszym wypadku - gnijącymi wodorostami. Dla porównania: wyziewy z rury wydechowej naszych samochodów w połączeniu ze światłem słonecznym produkują więcej ozonu niż cokolwiek na plaży.
Zatem, jeśli chcielibyście nawdychać sie ozonu proponuję podłożyć swój nos pod rurę wydechową, czego nie polecam, wręcz odradzam.
Ozonu używa się do produkcji wybielaczy oraz do zabijania bakterii w wodzie pitnej - to mniej szkodliwa alternatywa dla chloru. Wysokie napięcie generuje ten gaz w sprzęcie elektrycznym, np. w telewizorach czy fotokopiarkach.
I co ciekawe, niektóre drzewa wytwarzają ozon, który może zatruć pobliską roślinność - są to dęby i wierzby.
Wdychanie kurczącej się warstwy ozonowej, która chroni nas przed promieniowaniem ultrafioletowym jest procederem niepożądanym, niepotrzebnym i fatalnym w skutkach.
Najłatwiej można znaleźć ozon w ilościach hurtowych na dwudziestym czwartym kilometrze nad powierzchnią Ziemi. I po zapachu go poznacie - przypomina bodziszek.

        A tak wygląda pospolity bodziszek:

Fot. z sieci


Jego można wąchać w ilościach dowolnych. :)