piątek, 26 marca 2010

Kto zadał Napoleonowi najbardziej upokarzającą klęskę?



                                                                       Króliki.


Choć ta wojenna porażka dotyczyła Waterloo.
Nie była to jednak ani osobista klęska ani żenujące wydarzenie, natomiast króliki zdołały go bezczelnie ośmieszyć. W 1807 roku Napoleon podpisał pokój w Tylży - traktat między Francją, Rosją i Prusami - i miał powody do dobrego humoru. By to wydarzenie uczcić, zaproponował, żeby dwór cesarski wziął udział w polowaniu na króliki. Alexandre Berthier, zaufany szef sztabu cesarza chciał zrobić wrażenie na swoim władcy i zakupił tysiące królików - w trosce o to, by na dworze cesarskim nie zabrakło rozrywki. Uczestnicy przybyli, padł pierwszy strzał i leśniczy wypuścił zwierzynę. Ale stało się coś, czego nikt nie przewidział. Zamiast dzikich królików Berthier kupił króliki domowe, które "myślały", że nadeszła pora karmienia. Gdy spostrzegły człowieka w dużym kapeluszu, wzięły go za dozorcę, przynoszącego im jedzenie. Głodne króliki rzuciły się w kierunku Napoleona rozwijając swoją najwyższą prędkość - niebagatelne 56km/h. Uczestnicy polowania nie byli w stanie niczego sensownego uczynić, by zwierzęta w tym chaosie powstrzymać. Napoleon musiał uciekać, odganiając wygłodniałe króliki gołymi rękoma.
Nieustępliwość tych niewielkich stworzeń w połączeniu z dojmującym głodem zagoniły cesarza aż do karocy - dotkliwie pogryzionego i okrytego wstydem.

10 komentarzy:

  1. hehe

    moje dzieci czasem zachowują się podobnie :)

    króliki i dzieci równa się szaleństwo?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widok musiał być przepiękny :D I tak oto armia królików pokonała Napoleona :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudna historia! :) zwariowany Kapelusznik i Króliki!
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha :) skąd to wiesz?? :) Brzmi świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Beatto,
    Tak. Króliki, koty i dzieci wiele potrafią. Nazbyt wiele.;-)
    @Margo,
    Szaleństwo dzieci może być nawet większe, ale porównanie dobre:-))
    @W drodze...,
    Prawda? Że ktoś tego nie namalował, nie uwiecznił... ech;-)
    @Mauro,
    "Swój człowiek" (w kapeluszu) trafił w końcu na "swoich";-)
    @Mała Mi,
    To jest prawdziwa historia, ale nie posiada, niestety, swojego miejscach w książkach do historii:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam cztery koty. Listonosz jak wchodzi na plac też nie wygląda zbyt pewnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. @portier,
    To ja się pytam: co za listonosz!?;-))

    OdpowiedzUsuń
  8. To są bardzo groźne koty :))

    OdpowiedzUsuń
  9. @portier,
    Teraz zastanawiam się, co to za plac i przede wszystkim gdzie on jest z tak groźnymi kotami, przed którymi pierzcha listonosz?
    W ZOO typu safari?;-)

    OdpowiedzUsuń