sobota, 27 marca 2010

Czy Hitler był wegetarianinem?

Otóż, wbrew temu, co przytaczane jest dość niedorzecznie - jako argument przeciwko wegetarianizmowi - jest to nieprawda.
Historyjka, mająca budzić rozum i sumienia, maluje obraz krwawego dyktatora, który z krwią na rękach milionów był zbyt wybredny i stuknięty, by jeść mięso.
Różni biografowie, jak i ci, którzy Hitlera znali osobiście wspominają jego zamiłowanie do bawarskiej kiełbasy, dziczyzny zapiekanej w cieście i faszerowanych gołębi...
Jednak jest coś, co każe rozpowszechniać te nieprawdziwe historyjki. Hitler bowiem cierpiał na chroniczne wzdęcia, na które jego lekarze zalecali dietę wegetariańską. Dostawał również zastrzyki z wysokobiałkowej surowicy otrzymywanych ze sproszkowanych byczych jąder. To jednak jest dość odległe zagadnienie od chociażby krokietów z grzybami czy specjałów z tofu. W przemówieniach i pismach Hitlera nie ma żadnej wzmianki na temat tego, by ideologicznie sympatyzował z wegetarianizmem, a wśród jego poruczników nie było ani jednego jarosza. Raczej - w poczuciu, że jest to anomalia - uczyniłby z wegetarianów przestępców, tak jak to zrobił z osobami posługującymi się językiem esperanto, obdżektorami i innymi obmierzłymi "internacjonalistami".
Ciekawostka:
* Hitler - wbrew przekonaniom - nie był również ateistą. W "Main Kampf" wypowiedział się: "jestem przekonany, że działam jako posłaniec Stworzyciela. Zwalczając Żydów, wykonuję pracę Pana".
Tymi słowami posłużył się podczas przemówienia w Reichstagu w 1938 roku. Kilka lat później powiedział do gen. Gerharta Engela: "Jestem, jak i byłem wcześniej, katolikiem. I tak już pozostanie na zawsze". Nazistowskie Niemcy entuzjastycznie współpracowały z Kościołem katolickim. Każdy żołnierz piechoty nosił pas z napisem Gott mit uns (Bóg jest z nami) na klamrze, a wojsko i ekwipunek błogosławiono powszechnie i regularnie.

11 komentarzy:

  1. Pytanie tylko, jakiego pana miał na myśli?

    OdpowiedzUsuń
  2. Powoływanie się na Pana stworzonego w urojonej głowie - na swój obraz i podobieństwo - to cecha tyranów i despotów. Poza tym, imieniem Boga wyciera się wielu ludzi, a usprawiedliwia jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chora głowa, zgadza się, ale ile zdrowych głów porwała za sobą? To jest straszne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chora głowa i brzuch..
    Ale choć ktoś/coś buntowało się przeciw temu człowiekowi z krwi i kości z krwią na rękach.

    OdpowiedzUsuń
  5. I to jest bardzo dobrze powiedziane. Jest piękną koronką powyższego wpisu.
    W "Rozmowach z katem" Moczarskiego można prześledzić i zrozumieć mechanizm manipulacji człowiekiem. Jak wiara może stać się narzędziem propagandy i władzy. Gdyby nie podpieranie się wiarą, czy Niemcy nazwaliby się Faszystowskimi i czy miałyby tylu zwolenników? Przecież mieli najwyższe przyzwolenie, a przynajmniej tak im mówiono.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niemcy widocznie zawsze miewali jakieś inklinacje do wykonywania "prac Pana", patrząc chociażby na krzyżaków.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wegetarianin, ateista czy inny ciort... nie ważne teraz. Ważne, że miał nierówno pod sufitem. I jedno trzeba mu przyznać - wiedział jak porwać tłumy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A tak na marginesie, Niemieccy żydzi byli bardzo ważnymi i znaczącymi ekonomicznie postaciami... Berlin projektował żyd, ech ten Hitler i jego zachciewajki...

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, notka powyższa razi pewnym przekłamaniem. Wg innych niż moje źródeł, Hitler najprawdopodobniej był wegetarianinem. Podziękowania i ukłony dla Portiera:-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja właśnie w tej sprawie. Chciałem zapytać o Twoje źródła Akemi.
    Autentycznie jestem ciekawy, bo interesuję się biografią tego... "czegoś".

    OdpowiedzUsuń
  11. a mi się bardziej podoba cięta riposta w stylu: Hitler też nosił skarpetki w paski, nie nosisz przypadkiem takich?:D

    OdpowiedzUsuń