piątek, 29 października 2010

Z którego piętra należy wyrzucać kota?

Z wyższego niż siódme.


Zacznę od wyjaśnienia, co to jest prędkość graniczna.
To punkt, w którym ciężar spadającego ciała wyrównuje opór powietrza, dzięki czemu ciało przestaje przyspieszać. Dla kotów wartością graniczną jest prędkość 100 km na godzinę - jeśli tylko się rozluźnią, odpowiednio rozstawią łapy, wówczas opadną na ziemię jak wiewiórka.
Dla ludzi prędkość graniczna szacowana jest na około 195 km na godzinę. Wartość ta osiągana jest podczas swobodnego spadania z wysokości ok. 550 metrów.
Wracając do kotów... Znane są przypadki kotów, które spadały z trzydziestego i wyższych pięter i nic im się nie stało. Jeden kot znany jest z tego, że przeżył upadek z czterdziestego szóstego piętra. A już największe wrażenie robi historia kota, którego celowo wyrzucono z samolotu Cessna na wysokości 244 metrów... I przeżył.
Koty spadające z niższych niż siódme piętro odniosą poważne obrażenia podczas upadku. Innymi słowy, im dłużej kot spada, tym większe ma szanse na to, że nic mu się nie stanie.
W historii ludzkości znane są również przypadki swobodnego spadania... ludzi. Najsławniejszym jest wypadek Vesny Vulović, która spadła z 10 600 metrów, kiedy na pokładzie jugosławiańskiego samolotu DC - 10, którym leciała doszło do zamachu terrorystycznego. Złamała obie nogi i doznała urazu kręgosłupa, ale przeżyła: dzięki temu, że główną siłę uderzenia przyjął jej fotel połączony z kabiną toaletową.
Drugim przypadkiem w dziejach ludzkości, w którym człowiekowi udało się przeżyć tzw. swobodne spadanie z bardzo dużej wysokości, to historia starszego sierżanta lotnictwa Nicholasa Alkemande, tylnego strzelca RAF-u. W 1944 roku wyskoczył on ze swojego płonącego Lancastera i spadał z 5 800 metrów. Jego upadek złagodziła najpierw sosna, a następnie zaspa śnieżna. Wyszedł z tego bez szwanku.
Siedział potem w śniegu i palił papierosa.

"Koty są po to, by nauczyć nas, że nie wszystko w naturze ma określoną funkcję."Garrison Keillor

piątek, 22 października 2010

Nie wzywaj aligatora, dopóki nie przekroczysz rzeki

Pokonać krokodyla, takiego do dwóch metrów jest... bardzo proste. Potrzebna jest do tego gumka recepturka i odrobina odwagi, która pozwala na wykonanie kilku zgrabnych czynności. Wykonanie ich byłoby dowodem na to, że jesteśmy w stanie przeciwnym do stanu skrajnego sparaliżowania odbierającego człowiekowi instynkt przeżycia.
Ale od początku.
Krokodylowe mięśnie szczęki podczas zamykania można porównać do siły, jaką przejawia spadająca z urwiska ciężarówka. Milutko... Natomiast mięśnie, które otwierają szczęki są tak słabe, że zamkniętą paszczę można utrzymać jedną ręką. Dlatego nałożywszy mu na pysk gumkę recepturkę zdążysz uciec, zanim otworzy paszczę. Tylko nie zapomnij włożyć gumki do bermudów.
Jeśli komuś się jeszcze wydaje, że krokodyle płaczą, niech porzuci ten mit ze średniowiecznych opowieści podróżniczych. Krokodyle mają co prawda kanały łzowe, ale kończą się one bezpośrednio w pysku, łzy więc nie są widoczne na zewnątrz. To, że ich oczy są wilgotne wynika z czynności przełykania dużego kawałka czegoś tam i fajnie jest, gdy akurat to nie my jesteśmy ich posiłkiem: gruczoły nawilżające oko znajdują się blisko gardła.
Ciekawostką jest - i to powinno uspokoić tych wszystkich, którzy obawiają się spotkać aligatora w kanałach ściekowych, a potem u wrót swoich sedesów - że krokodyle nie przetrwają bez słonecznego promieniowania, albowiem ma ono pomóc im przetworzyć wapń: niezbędny im do życia bardziej niż nasze udo i stopa.
Z innych ciekawostek wynika, że soki trawienne krokodyli zawierają tak dużo kwasu solnego, że mogą rozpuścić żelazo i stal.
Krzepiące.

piątek, 15 października 2010

Iskające małpy

Małpa w odróżnieniu od człowieka może bez trudu drapać się po plecach, jak i dowolnej części ciała, choć to drugie nie dziwi, bo my też to potrafimy. Dlaczego więc takie szympansy czy gibbony przeszukują nawzajem swoją sierść? Czego dowodzą takie zachowania? Naukowcy twierdzą, że robią to z powodów czysto towarzyskich. Ta wzajemna pielęgnacja jest jednym z nielicznych wspólnych przedsięwzięć i jedynym dowodem na to, że są one zdolne do jakiejkolwiek współpracy. I na tym ich współdziałanie się kończy. Potem zaczyna się prawdziwe życie, czyli brak altruizmu i współczucia.
Pozostając na swobodzie naczelne iskają się często, ale trwa to krótko. Zazwyczaj próbują pozbyć się pasożytniczych owadów, choć mogą cierpieć również na jakieś schorzenia skóry. Wydzielając przez pory skóry sól próbują również pozbyć się słonych płatków ze swojej sierści.